Badania nad miejscami pochówku Polaków z czasów II wojny światowej i pierwszych lat powojennych w Niemczech ujawniają nie tylko dramatyczne historie pojedynczych osób, ale także fakt, że wiele grobów nie dotrwało do współczesności.
W archiwach powiatu Esslingen zachowała się dokumentacja dotycząca Piotra Boiko, polskiego dziecka urodzonego w 1943 roku w Leinefelde w Turyngii. Był synem Jana i Stefanii Boiko. W maju 1946 roku, w wieku zaledwie trzech lat, zginął tragicznie w Bissingen an der Teck – został potrącony przez autobus. W dokumentach zapisano, że chłopiec zmarł wskutek złamań żeber i uszkodzenia płuc.
Pochowano go w grobie nr 7 na północno-wschodniej części cmentarza w Bissingen. Jednak grób ten już nie istnieje – najprawdopodobniej został zlikwidowany w latach 70., po upływie trzydziestoletniego okresu zachowania miejsca pochówku. Z przekazów wynika, że rodzice chłopca niedługo po jego śmierci wyemigrowali za ocean.
Na starym cmentarzu w Öschelbronn istniały groby trzech osób narodowości polskiej: Jana Pierzchały (†1945), Zofii Płaczek (†1945) i Marii Szost (†1941). Niestety, i te miejsca pamięci nie zachowały się do naszych czasów – wszystkie zostały zlikwidowane.
Nie udało się również odnaleźć dokumentów dotyczących Eduarda Pióro, którego obecność w Öschelbronn była brana pod uwagę.
W miejscowości Friolzheim w archiwach zachowały się wzmianki o dwóch polskich osobach pochowanych na tamtejszym cmentarzu. Byli to Woycich Grenski (†1943) oraz mała Lida Kutscher (†1945), która żyła zaledwie pięć dni. Oboje zostali pogrzebani zgodnie z ówczesnym porządkiem, jednak ich groby także zostały zlikwidowane, a dokumentacja o czasie i powodach ich usunięcia nie przetrwała.
Serdecznie dziękuję pracownikom niemieckich archiwów i urzędów z wymienionych miejscowości za przesłane informacje oraz okazaną pomoc.
Historie Piotra Boiko, Zofii Płaczek, Jana Pierzchały, Marii Szost, Wojciecha Grenskiego czy maleńkiej Lidy Kutscher pokazują, jak łatwo pamięć o polskich ofiarach wojny i pierwszych lat powojennych w Niemczech może zostać zatarta. Ich groby zostały zlikwidowane, a materialne ślady – wymazane z krajobrazu cmentarzy. Pozostały jedynie zapisy w archiwach i księgach, często niepełne i rozproszone.
To właśnie teraz jest ostatni czas, by zebrać i udokumentować te informacje. Za kilka lat może być już za późno – nie tylko ze względu na zanikanie dokumentacji, ale także dlatego, że znikają świadkowie i ustne przekazy. W wielu miejscach można jeszcze usłyszeć wspomnienia starszych mieszkańców, którzy pamiętają polskich robotników przymusowych, dzieci chowających się po obejściach, a czasem nawet pojedyncze historie o tragicznych wydarzeniach. Te opowieści, przekazywane z pokolenia na pokolenie, bywają ostatnim kluczem do odtworzenia zapomnianych losów.
Dlatego każde świadectwo – zarówno zapisane w księdze, jak i wypowiedziane szeptem przez pamiętającego świadka – jest bezcenne. To nasz obowiązek, by te imiona i historie ocalić od zapomnienia.
Patronat honorowy:
© Ostoja Pamięci
autor projektu: Piotr Kentnowski • 2017–2025