W miejscowości Aach, dzielnicy Dornstetten w powiecie Freudenstadt upamiętniono niemowlęta, które zmarły w czasie II wojny światowej po odebraniu ich matkom zmuszonym do pracy przymusowej. W miejscu dawnego pochówku dzieci stoi dziś stela pamięci z trzynastoma krzyżami, każdy krzyż oznacza jedno dziecko. To jedno z nielicznych miejsc w regionie, gdzie ta historia została jasno nazwana, a nie zamieciona pod dywan.
W 1944 roku, z polecenia władz powiatowych, w Aach postawiono drewniany barak określany urzędowo jako „dom opieki” dla nowo narodzonych dzieci robotnic przymusowych z Europy Wschodniej – głównie Polek i Ukrainek. W mowie potocznej nazywano to miejsce „polskim domem dziecka”. Mechanizm wyglądał zawsze podobnie: kobieta zmuszana do pracy rodziła dziecko, dziecko natychmiast jej odbierano, matkę od razu odsyłano z powrotem do pracy, a niemowlę trafiało do baraku w Aach. Według świadków i zapisów urzędowych warunki w tym miejscu były nieludzkie: głód, zimno, brak opieki medycznej, brak higieny. Nie był to przypadek wynikający z chaosu końca wojny, tylko systemowe działanie. Te dzieci nie były traktowane jako życie warte ratowania.
Śmierć następowała bardzo szybko. Niemowlęta umierały przeważnie po kilku tygodniach lub miesiącach. Średnia długość życia dziecka w tym baraku wynosiła około trzech miesięcy. W księgach zgonów wpisywano łagodnie brzmiące choroby, takie jak „nieżyt jelitowy”. Jednak ludzie w okolicy wiedzieli, że prawdziwą przyczyną był głód. To była śmierć poprzez niedożywienie i zaniedbanie, stosowana jako metoda.
Zachowane dokumenty finansowe pokazują też, że był to system zorganizowany, a nie „dziki” epizod wojenny. Matkom zabierano dzieci i ograniczano im dostęp do własnych pieniędzy. Otrzymywały tylko małą część wynagrodzenia, reszta była potrącana jako rzekome „koszty utrzymania dziecka” i kierowana na specjalne konto. Na papierze wyglądało to tak, jakby urząd „zapewniał opiekę”, ale w praktyce te pieniądze nie zamieniały się w mleko, w ciepło ani w leki. Dzieci i tak umierały. Oznacza to wprost: państwo wykorzystywało dalej matkę jako tanią siłę roboczą, a jednocześnie dopuszczało, żeby jej dziecko w odosobnieniu zmarło. Śmierć dziecka była wkalkulowana.
Istnieje relacja świadka z jednej z okolicznych wsi. Na gospodarstwie rolnym pracowała przymusowo młoda Polka. Było jasne, że bez niej rodzina gospodarzy nie poradzi sobie z pracą: mężczyzna z domu był na froncie, starsi członkowie rodziny byli schorowani, praca leżała na barkach kobiet i osób przymusowo zatrudnionych. Ta Polka urodziła zdrowe dziecko. Wkrótce po narodzinach przyszedł nakaz, że dziecko musi zostać przekazane do „polskiego domu dziecka” w Aach. Gospodyni niemieckiego domu zwlekała z wydaniem niemowlęcia tak długo, jak mogła, bo już wtedy wszyscy wiedzieli, co się dzieje w Aach. Na cmentarzu widać było już kilka świeżych krzyży małych dzieci. Ludzie wiedzieli, że niemowlęta tam nie przeżywają. Po kilku tygodniach dziecko jednak zabrano siłą. Matka razem z gospodynią próbowały później odwiedzać niemowlę, nakarmić je, odzyskać je. Nie pozwolono im. Niedługo potem dziecko zmarło. W urzędowej dokumentacji wpisano neutralnie brzmiącą przyczynę. Wszyscy na miejscu wiedzieli, że prawdziwą przyczyną był głód.
W ostatnich tygodniach wojny w 1945 roku jedna z mieszkanek Dornstetten zdecydowała się działać wbrew obowiązującemu porządkowi. Kierowała się prostym przekonaniem, że pomoc nie ma żadnej wartości, jeśli nie jest działaniem. Dzięki jej interwencji barak został w praktyce zamknięty, a kilkoro jeszcze żyjących niemowląt zostało wydanych z powrotem matkom. To oznacza bardzo konkretnie: gdyby nie ta jedna decyzja, ofiar byłoby więcej, a lista krzyży dłuższa. Ten wątek jest ważny, ale trzeba go rozumieć właściwie. On nie ma służyć wybielaniu systemu. Ma pokazać, że nawet wewnątrz państwa przemocy istniała możliwość wyboru, i że niektórzy ludzie jednak próbowali ratować życie.
Dzisiejsza stela pamięci w Aach stoi dokładnie po to, żeby nikt nie mógł powiedzieć „nie wiedziałem”. Nie jest to pomnik anonimowych „ofiar wojny”. To jest miejsce, które mówi wprost: tutaj, w tej miejscowości, odbierano matkom przymusowo zatrudnionym kobietom ich nowo narodzone dzieci; tutaj te dzieci umierały w głodzie i zaniedbaniu; tutaj były chowane. Na steli znajdują się krzyże z imionami dzieci oraz krótki opis historii baraku. Całość została zaprojektowana tak, żeby nie dało się przejść obok obojętnie.
Ta historia jest ważna nie tylko lokalnie. Pokazuje, jak wyglądała polityka III Rzeszy wobec robotnic przymusowych z Europy Wschodniej. Nie chodziło tylko o ciężką, niewolniczą pracę. Chodziło również o to, by dzieci tych kobiet nie przeżyły. To była polityka rasowa i ekonomiczna jednocześnie. Pokazuje też, że śmierć przez niedożywienie była stosowana jako narzędzie administracyjne, a nie jako skutek wojny.
*Tekst opracowany na podstawie relacji świadków, dokumentów powojennych oraz publikacji lokalnej prasy z regionu Dornstetten / Aach.
Członek zbiorowy:
Patronat honorowy:
© Ostoja Pamięci
autor projektu: Piotr Kentnowski • 2017–2025